AgataUbiegły rok szkolny, niespodziewanie dla mnie samej, obfitował w sukcesy na polu olimpiad o tematyce historyczno-społeczno-prawniczej. Zostałam laureatką trzech z nich i finalistką jednej. Oprócz konkretnych, wymiernych korzyści (do jakich należą m.in.: zwolnienie z egzaminu maturalnego z historii i wiedzy o społeczeństwie oraz uzyskanie indeksu np. na studia prawnicze na większości polskich uczelni), jakie dał mi udział w olimpiadach, niewątpliwym atutem było zdobycie nowych doświadczeń i umiejętności, które ciągle procentują. Bogatsza o praktyczną wiedzę dotyczącą dobrego przygotowania się do olimpiad, postanowiłam spróbować ponownie w obecnym roku szkolnym – tym razem jednak w innych dziedzinach.

 

Agata nagrodzonaWzięłam udział w Olimpiadzie Teologii Katolickiej, gdzie zdobyłam tytuł laureata i 4. miejsce, a także w Olimpiadzie „o Diamentowy Indeks AGH” z zakresu geografii z elementami geologii – tu udało mi się zająć miejsce pierwsze. Brałam również udział w etapie okręgowym Podkarpackiego Konkursu Chemicznego oraz w Ogólnopolskim Konkursie Języka Angielskiego „FOX”.

            Ubiegłoroczne zmagania sprawiły, że dziś lepiej radzę sobie z ustną formą wypowiedzi – czy to w szkole, czy na innych konkursach, wiem także, jak radzić sobie w sytuacjach „podbramkowych”, gdy pytanie okazuje się podchwytliwe. Dużo wyniosłam też z samego procesu przygotowywania się do olimpiad. Teraz, niezależnie jakiego przedmiotu się uczę, wiem, jak to skutecznie robić. Olimpiady bowiem wymagają wiele nauki, ale zawsze musi to być nauka przemyślana, zakładająca korzystanie z wielu źródeł informacji, a jednocześnie umiejętności ich selekcji. Idąc do liceum, nie miałam jeszcze takiego doświadczenia w olimpijskich zmaganiach, jakie mam dzisiaj.  Co prawda, startowałam już w różnorakich konkursach w gimnazjum, lecz te często miały inne zasady, inną specyfikę.

            Każda olimpiada, każdy konkurs ma inne zasady. Na wszystkich trzech etapach Olimpiady Teologii Katolickiej rozwiązywałam testy, a w ostatnim – centralnym – brałam także udział w etapie ustnym, który odbywał się przed publicznością, z kolei w Olimpiadzie „o Diamentowy Indeks AGH” w pierwszym etapie należało rozwiązać zadania polegające m.in. na rysowaniu map czy przekroju hydrogeologicznego (była to praca „domowa”), natomiast drugi etap w Przemyślu i trzeci w Krakowie wymagały zmierzenia się z pytaniami testowymi dotyczącymi geografii fizycznej, zwłaszcza zaś – geologii. Konkursy chemiczny i języka angielskiego również miały formę testu. Choć co olimpiada, to inna jest forma sprawdzania wiedzy (w ubiegłym roku dominowały wypracowania, w tym zaś – testy), to doświadczenia zdobyte w roku poprzednim z pewnością mi pomogły. Myślę tu zwłaszcza o umiejętnościach praktycznych, choć także o wiedzy merytorycznej. Ta ostatnia pomogła mi zwłaszcza w Olimpiadzie Teologii Katolickiej, której niektóre treści przenikały się z tymi, z jakimi miałam do czynienia na Olimpiadzie Historycznej rok temu.

            Zdaję sobie jednak sprawę, że moja praca nie przyniosłaby pożądanych efektów, gdyby nie pomoc ze strony szkoły. Tak jak w ubiegłym roku mogłam zawsze liczyć na zarówno merytoryczne, jak i mentalne wsparcie ze strony prof. Mariusza Dulibana, tak i w tym wszelką potrzebną pomoc otrzymałam ze strony siostry katechetki Anety Folkert i pani prof. od geografii – Ewy Filipek; wsparcia udzieliły mi także pani prof. od chemii Jadwiga Kątnik oraz pani prof. od j. angielskiego Dorota Sobuś. Życzliwość całego grona pedagogicznego pozwoliła mi na zaliczenie bieżącego materiału w dogodnym dla mnie terminie, tak bym bezpośrednio przed olimpiadami mogła się skupić wyłącznie na przygotowaniu do nich. To wszystko złożyło się na moje osiągnięcia.

            Olimpijski bilans dwóch lat to pięć tytułów laureata i jeden tytuł finalisty oraz indeksy na niektóre, zarówno humanistyczne, jak i ścisłe, kierunki studiów.

            Na dzień dzisiejszy przypuszczam, że moja przygoda z olimpiadami już się skończyła. Od września zacznę III klasę liceum i chcę ją wykorzystać na rzetelne przygotowanie się do matury. Jednak z obecnej perspektywy mogę z całą pewnością stwierdzić, że nie żałuję decyzji o udziale w tak licznych olimpiadach. Choć jeszcze nie wiem, jakie studia wybiorę, to korzyści, jakie mam w związku ze swoimi sukcesami, dają mi spory komfort. Wiem jednak, że tych wszystkich osiągnięć nie byłoby, gdyby nie zachęta i zaangażowanie ze strony szkoły i nauczycieli. Sama bowiem nigdy nie przypuszczałam, że po dwóch latach nauki w liceum będę mogła pochwalić się tytułami laureata z aż tylu dziedzin. Udało mi się zrobić o wiele więcej, niż oczekiwałam.

                                                                                                                   Agata Lizak